2012-04-29, 20:00Kontuzja i pierwsze... pauzowanie.

17 marca, wsiadając w pędzie do samolotu zostawiałem sporo tematów, które przez ponad dwa tygodnie tylko urosły i już 3 kwietnia musiałem się z nimi zmierzyć… Przed wylotem nie było jak bezstresowo wypocząć, a w Polsce nie było na to czasu. W zasadzie już wracając do Rzeszowa obdzwaniam czekające tematy.

Przez pierwszy tydzień nie mam czasu, ani za bardzo ochoty na rower. Jeden dzień, gdy pogoda jest trochę lepsza wychodzę na godzinkę. Achilles od razu daje o sobie znać. Znów kilka dni pauzuję. Od kolejnego poniedziałku robię spokojnie przejażdżki, ale ścięgno dalej boli. Rejestruję się do dr Draguły, który już nieraz i nie tylko mi pomógł w przypadku kontuzji. Diagnoza – stan zapalny. Co ciekawe nie z przeciążenia! Przez ocierającego buta, w którym często był piach i woda pojawiła się nadwrażliwość, a jak na złość, po pierwszym dniu wyścigu, kiedy nogi spuchły z gorąca nie dopinałem ich bardzo mocno. Dostaję maść, tabletki i zabiegi. Na pocieszenie lekarz mówi, że mam szczęście, że jeszcze nie przeszło w „suche zapalenie ścięgna Achillesa”, które mogłoby mi pokrzyżować plany na cały sezon:/. Oczywiście mam zakaz na rower, co ciężko mi zrozumieć.

dsc01919_400Zaplanowałem wyjazd do Wrocławia i nie chcę z niego rezygnować. Tłumaczę sobie, że trasa jest płaska, sucha i bez biegania, a ścięgno bardziej daje się we znaki jak chodzę. W dodatku wydaje mi się, że już nie boli, ale to chyba przez leki. W sobotę, jak co roku, kręcimy się z Asią po mieście. Jest ciepło. Mamy spotkanie Teamowe i spotykam się ze znajomymi. Tak co roku zaczynałem sezon, ale teraz ze względu na Epica czuję się inaczej. Niestety w nocy zaczyna padać i w niedzielę rano już leje całkiem mocno. Mimo to ubieram się i chcę zobaczyć jak będzie. Staję na starcie 20 minut przed 11. Czekam spokojnie, a na trzy minuty przed startem, gdy ruszyłem rowerem okazuje się, że nie mam powietrza w przednim kole. Jak to możliwe?! wbijam nabój, który zapchany jeszcze afrykańskim piachem strzela bokiem. Wychodzę z sektora patrząc za stacjonarną pompką. W tym czasie rusza mój sektor. Przez głowę, przechodzi mi myśl i słowa lekarza: „wyścig?, zapomnij” Chyba rzeczywiście nie powinienem startować i rezygnuję. Roman podrzuca mnie do Hotelu (dzięki!). Jeszcze nie wierzę, że tak skończyłem swój pierwszy start w Polsce w tym sezonie. Jedyne co, to czysty rower i ciuchy, hehe. Postanawiam więcej nie podskakiwać lekarzowi i odkładam rower na kolejny tydzień.

Waży się decyzja udziału w maratonie nad jeziorem Garda. Na tydzień przed wyjazdem, odwiedzam lekarza ponownie i choć jest poprawa, to nie mam zgody. Tym razem nie planuje jechać spróbować:D Trudno, zajmuję się przygotowaniami do Rzeszowskiego maratonu, o którym szerzej jeszcze napiszę. W sumie nie mam nawet czasu, żeby wsiąść na rower. Gdybym nie miał kontuzji ciężko byłoby mi się pogodzić z tym faktem i na pewno szarpałbym się z treningami. Przez cały tydzień mało spałem, na pewno nie byłoby z nich żadnego efektu. Połączenie tych dwóch spraw powoduje, że jakoś mogę sobie to wytłumaczyć i zrozumieć. Mam nadzieję, że leki i zabiegi pomogą, a poświęcony czas na organizację wyścigu zaprocentuje fajną imprezą, z której będę miał satysfakcję.

pmc_400

26 kwietnia kolejna kontrola i zezwolenie na wznowienie treningów. Super, od razu lecę na przejażdżkę. Psychika spokojna, chęci do jazdy wróciły. Nawet jest ciepło. Gorzej z odczuciami po treningu. Słaby jak dziecko:/. Na wadze też nieciekawie… Nie tak to planowałem. Miałem wrócić jeszcze z wyższą formą po „przetarciu” na Absa Cape Epic. Od końca grudnia formę ładnie rysował program WKO+. Fakt, nie wklepałem danych z wyścigu, ale teraz, gdy go odpaliłem, wykres PMC mówi wszystko. Trudno, nie pozostaje mi nic innego, jak ostro wziąć się do odrabiania zaległości. Od soboty ruszam z konkretnymi treningami, wierzę, że do pierwszych dni czerwca sporo się podciągnę, a wtedy kolejny ważny wyścig – po raz drugi czeka mnie rywalizacja na trasie TransGermany!


Artykuły w tej kategorii:

MarathonMan Europe 2 - Willingen - 12.06.2011
(2011-06-15, 20:00)
MarathonMan Europe 2 - Willingen - 12.06.2011
Moje przygotowania i kilka dni przed wyścigiem wyglądały następująco. Niedziela, 12 czerwca ...
więcej
MarathonMan Europe - Willingen - przygotowania
(2011-06-11, 20:00)
MarathonMan Europe - Willingen - przygotowania
Od dwóch dni jestem już w Willingen. Jutro czeka mnie ...
więcej
TransGermany - etap 4 – Garmisch-Partenkirchen -> Achensee - 04.06.2011
(2011-06-04, 20:00)
TransGermany - etap 4 – Garmisch-Partenkirchen -> Achensee - 04.06.2011
W porównaniu do Transalpu, gdzie ostatni etap był już zwykle ...
więcej
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011
(2011-06-03, 19:00)
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011 Dziś budzik nastawiony ...
więcej
TransGermany - etap 2 – Pfronten->Lermoss - 02.06.2011
(2011-06-02, 22:00)
TransGermany - etap 2 – Pfronten->Lermoss - 02.06.2011
Po wczorajszym wyniku z bardzo dobrym nastawieniem jechałem na dzisiejszy ...
więcej
TransGermany - etap 1 - Sonthofen->Pfronten - 01.06.2011
(2011-06-01, 22:30)
TransGermany - etap 1 - Sonthofen->Pfronten - 01.06.2011
Dokładnie 8 lat temu jechałem na mój pierwszy w życiu ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.