2012-05-26, 22:00Bike Maraton - Kluszkowce - 26.05.2012

Wieczorem, dzień przed maratonem, docieram z Asią do Kluszkowiec. Jest już późno, ale wcześniej trzeba było obejrzeć górski etap na Giro;). Start jest o 11, od czego ostatnio odwykłem, dlatego rano będzie duuużooo czasu. Chyba zawsze tak mam, że w górskich miejscowościach tamtejsze powietrze pozwala mi się szybciej wyspać.. Budzę się przed 8. Przegryzając musli gotuję makaronik na świetnym zakupie z Lidla – kuchence indukcyjnej. Dzięki niej, a może przez nią?! skończyły się przygody z gotowaniem makaronu w czajniku elektrycznym, kiedy nie ma możliwości skorzystania z kuchni:D

dsc02798_400Po śniadaniu przeglądam rower. Przez ostatnie dwa tygodnie doprowadziłem go do, wydaje mi się, świetnego stanu. Wymiana łożysk, linek, klocków. Wszystko wyregulowane śmiga jak nowe. Nawet Cranki po serwisie w 7ANNA wracają do mnie jak nowe. Przymierzam nowe buty Mavica. Tak jak wspominałem, śledztwo w sprawie kontuzji Achillesa pod znakiem zapytania postawiło mocno wyjeżdżone poprzednie modele Fury. Wkręcając nowe bloki, a chcąc dokładnie przenieść ustawienia z pomiarów Bike fittingu, wzoruję się na poprzednich butach. Dopiero teraz zauważam, że w prawym bucie blok przesunięty jest nieznacznie do środka, co powoduje, że noga jest bardziej na zewnątrz. dsc02801_400Czy to mogła być przyczyna kontuzji?! Zamieniam również specjalne podkładki podpierające buta i wszystko jest w 100% gotowe. Sprawdzając planuję podjechać do biura odebrać Asi duplikat numeru. I tu zaczynają się "schody". Okazuje się, że biuro jest na szczycie. Eh, no nic, trzeba to ogarnąć. W biurze też to trochę trwa i do pensjonatu wracam 10:30. Na start mam dobre 5 minut i oczywiście jestem jeszcze nieprzebrany. A wczoraj mówiłem sobie, że do 11 jest tyyyyyleeee czasu. Pełny gaz i ruszam o 10:50 do góry, w kierunku startu. Zafundowałem sobie niezłą rozgrzewkę i o 10:58 stoję w sektorze. Dopinam nowe laczki i w drogę.

Szybko selekcjonuje się grupka, w której standardowo jadą zawodnicy Krossa i DSRy. Dodatkowo tym razem jeszcze Marek Galiński, a na jej końcu miesza sie kilku zawodników z różnych teamów, między innymi ja. Jest ok. Spokojnie rozkręcam, nie szarpię. Tylko momentami dochodzę w okolice RCP. Po 10 kilometrach zaczyna się pierwszy dłuższy podjazd, na którym tempo jest wysokie. Znowu jadę trochę bez walki. Jest już lepiej, czuję moc pod nogą, ale nie mogę się zagiąć. Zaczynam współpracę z Arturem Miazgą. Na zmianę wychodzimy do przodu, ale wtedy drugi trochę odpada, hehe… Podczepiam się pod doganiającego nas zawodnika i razem z nim trochę odjeżdżam. Tak się mieszamy jeszcze kilka razy zbliżając się do pierwszej grupki, w której wydaje się tempo nieco opadło. Jednak do szczytu się nam to nie udaje i również nasza grupka się rozjeżdża. Na dłuższym zjeździe zaczynam dostrzegać zbliżający się pocisk. To Tomek Jajonek, który wcześniej dał popisowy wiraż wpadając na szuter i został w tyle. Jedziemy razem, wymieniając kilka uwag na temat trasy. Łykam sobie Magnez, może się przydać na zbliżających się interwałach.
_5261009_400Na sztywnym asfalcie prowadzi rower Artur, myślę: zerwał łańcuch. Mam przy sobie wszystko, co potrzeba, ale oczywiście tylko w jednym komplecie. Potrzebuje jednak pompki, więc odczepiam i pożyczam mu moją, licząc, że zaraz mnie dogoni. Ehh… Nie rozumiem, dlaczego masę ludzi nie wozi ze sobą takich rzeczy. Guma to nie powód do rezygnacji, a też nie ma się co dziwić jak ktoś nie będzie chciał poratować. W każdym razie nie wnikam, mam nadzieję, że mnie to nie spotka. Pytam się Tomka, czy w razie czego on ma. Odpowiada mam nadzieję żartem: „Mam, ale jak zaraz Ci poprawie, to tyle ją będziesz widział”, hehe. No nic lecimy dalej, rzeczywiście odjeżdża, ja uznaję, że to czas na Guarankę. Zaczyna się szarpany, około 15 kilometrowy podjazd na Lubań. Asfalt zaciągam z Darkiem Porosiem. Próbuję zagadać, ale widzę, że chłop mocno spięty i skupiony na ściganiu. Rozluźnia się dopiero na angielskie zaczepki:P Teraz sztywny szuter, na którym widzimy kilku zawodników. Młynek i mozolnie do góry. Zaczynam spokojniej, myśląc o tym jak trenuję z pomiarem Mocy. Masę ludzi ma teraz mierniki, ale na zawodach tego nie widać. Jedźmy dalej. Widzę, że Paweł Wiendlocha zaczyna kręcić do tyły. Sztywne ścianki, przecinane krótkimi odcinkami po płaskim nie dają odpocząć. Jedni wolą podchodzić, ja podjeżdżam, co dam rady. Myślę o Achillesie, który na pewno nie lubi biegania. Na jednej z takich ścianek wyprzedzam Pawła, który podbiegając nie bardzo chce mnie przepuścić, ehh… Na plecach czuję oddech Darka, ale wypatruję Tomka Jajonka, który zdaje mi się, traci płynność jazdy i jest szansa go znów dogonić. Zbliżając się do szczytu mam go na kilka metrów. Wtedy atakuje Darek, a podrażniony Tomek rusza za nim. Myślę, czy będzie mi dane pooglądać 29ery na zjeździe, jednak dla mnie za mocno. Zaczyna się zjazd, na którym próbuję uzupełniać płyny itp. Trwa 15 minut, co wycisza mój organizm i początek podjazdu ciężko mi rozkręcić. Org motywuje mnie mówiąc, że do Darka mam jedną minutę. Próbuję rozkręcić, ale pod nogą już nie to samo co 45 kilometrów temu na początku wyścigu. Prędkość wznoszenia spadła o 100 m. Sporo, może myślę już trochę o jutrzejszym maratonie w Strzyżowie, gdzie wystartuję również na Giga. W ten sposób, chce zakończyć 4-tygodniowy cykl przygotowań przed TransGermany. Niestety widzę, że przez przerwy w treningach po Epicu straciłem swoją wytrzymałość. A tego szybko się nie odbuduje. Wykres z Polara jasno to obrazuje.
wykres_26.05.2012_640
Końcówka ciekawa, mija szybko i po 3 godzinach 34 minutach jestem na mecie jako szósty open. W kategorii drugi. Ze średniej widzę, że od zwycięzcy, Marka Galińskiego, jechałem 2km/h wolniej, a od Bartka (pierwszego w M2) 1 km/h. Trochę jeszcze mnie dzieli od rywalizacji o 1 miejsce… Zdecydowanie bywało lepiej. Zobaczymy jak pójdzie regeneracja i jak mi się będzie jechało dzień po 70 kilometrach i 2400 m w pionie. Do 21 ogarniam rower i masuję sie Stefanem. Wiem, że w Strzyżowie nie będzie łatwo, o czym pisałem w poprzednim newsie.


Wszystkie artykuły:

Badania wydolnościowe w Rzeszowie w dniach 3-5.03.2013!
(2013-02-15, 09:00)
Badania wydolnościowe w Rzeszowie w dniach 3-5.03.2013!
Miło mi poinformować, że już po raz kolejny, dzięki współpracy z ...
więcej
Zapraszam na zgrupowanie w Rimini! 15-24 luty 2013
(2013-02-06, 20:00)
Zapraszam na zgrupowanie w Rimini! 15-24 luty 2013
Obóz treningowy – Rimini Wszystkich, którzy chcą jak najlepiej przygotować się ...
więcej
Informacje o Górskich Mistrzostwach Polski - Rzeszów - 08.09.2012
(2012-09-05, 10:00)
Informacje o Górskich Mistrzostwach Polski - Rzeszów - 08.09.2012
Zamieszczam informacje o sobotnim wyścigu. Dojdzie jeszcze trochę opisu, ale póki ...
więcej
Leczenie i nowy rower...
(2012-06-10, 20:00)
Leczenie i nowy rower...
Ubiegły tydzień minął mi na dochodzeniu do siebie i lataniu ...
więcej
Cyklokarpaty - Strzyżów - 27.05.2012
(2012-06-03, 20:00)
Cyklokarpaty - Strzyżów - 27.05.2012
Sporo się działo od napisania pierwszego akapitu jeszcze dzień przed ...
więcej
Bike Maraton - Kluszkowce - 26.05.2012
(2012-05-26, 22:00)
Bike Maraton - Kluszkowce - 26.05.2012
Wieczorem, dzień przed maratonem, docieram z Asią do Kluszkowiec. Jest ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.