2011-09-25, 22:00MTB Marathon – Istebna – 24.09.2011

W sobotę wybrałem się na maraton z cyklu Powerade MTB Marathon do Istebnej. Z różnych powodów, zarówno w Istebnej jak i na innych maratonach tego cyklu nie byłem od 2008 roku. Zaplanowałem, że w tym roku wezmę udział, ale tak się złożyło, że udało się to dopiero na finałowej edycji. Ciekawy zmian, jakie poczynił organizator i chęć zobaczenia się ze znajomymi dodawała mi ochoty na wyjazd, pomimo zbliżającego się końca sezonu…

 

dsc_0125_400W piątek dojechałem do Bielska, a w sobotę rano zaraz po śniadaniu autem pokonałem dzielące mnie 60 kilometrów od startu. Czerpiąc radość z widoków z uśmiechem zbliżałem się do Istebnej. Pogoda zapowiadała się super, rano może jeszcze zimno, ale podczas wyścigu będzie optymalnie. Na miejscu szybko się ogarnąłem i odebrałem numerek – 3728. Nie mając dużo czasu na rozgrzewkę skupiłem się na wsmarowaniu olejku i wypiciu Noxa :D. Moim celem jest dobrze się bawić i przede wszystkim ukończyć. Tak jak pisałem wcześniej, chyba tylko w Istebnej mi się to nie udało. I to dwa razy. Wtedy nawalał sprzęt, ale teraz bardziej bałem się, żebym to ja nie nawalił. O Cannondale’a byłem spokojny, założyłem agresywniejsze opony, a do amora napompowałem świeżego powietrza:P. Poza tym wszystko, jak co wyścig, było git.

img_3686_400Start jest o 10:00. Godzinę wcześniej niż na Bike Maratonie, ale w tym roku nie raz byłem gotowy na 8, nie mówiąc o 5:00 na Salzkammergut, a jakby nie było godzinę wcześniej będzie po wszystkim. Rusza tylko Giga, dzięki czemu tempo jest spokojne. Miła atmosfera, rozmawiamy i śmiejemy się w peletonie. Pod koniec podjazdu przyśpiesza Bartosz, kto ma siły dołącza. Ja dalej rozkręcam powoli, wyścig ma trwać ponad 4 godziny. Już końcówka podjazdu poprowadzona jest w trudnym terenie, zdarza mi się podeprzeć na schodkach z korzeni. Muszę przekalibrować nogi z lubianej przeze mnie niższej kadencji na szybszy obrót. Po jakimś czasie zaczynam łapać rytm i utrzymuję się w kolejnej grupce koło 8-10 pozycji. Nie znając trasy popatrzyłem na profil i mapkę przed startem, ale niewiele z tego pamiętałem. W dodatku po 6-tym kilometrze patyk albo kamień uderzył w magnes i Polar przestał wskazywać prędkość. Pozostało mi tylko śledzić czas i ilość pokonanych metrów w pionie. Tętno utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że ognia w nogach nie ma. Na pierwszym bufecie zameldowałem się po około godzinie i dziesięciu minutach, a to dopiero 17 kilometr z 76… Stąd zaczynał się podjazd na Ochodzitę 300 metrów w pionie w około 15 minut pozwoliło mi przesunąć się o jakieś 3 pozycje. dsc_5857_400Zacząłem dostrzegać Tomka Jajonka. Spróbuję do niego dojechać, będzie ciekawiej. W międzyczasie wyprzedzam innego zawodnika, który chyba przesadził na początku. Trochę zajęło mi niwelowanie straty do Tomka i tak naprawdę udało się to dopiero jak po jakimś zjeździe pochylał się nad rowerem. Pytam: „Potrzebujesz coś?” W odpowiedzi słyszę: „Nie, Helga mi jebła”, hmm:D Po dwóch i pół godzinie kończy mi się picie w drugim bidonie. Mam nadzieję, że bufet przy mecie Mega, na którym zostawiłem trzeci bidon już niedaleko. Z taką nadzieją jadę kolejne 20 minut… Trochę wysuszony ruszam na dodatkową dla Giga pętlę. Teraz chyba jakiś dłuższy podjazd na Stożek. Po 40 minutach na szczycie, czyli w sumie już po ponad trzech i pół godzinie, mam nadzieję, że będzie z górki. Zjazd ciekawy, przerywany krótkimi podjazdami, już w nie za trudnym terenie. W końcu dojeżdżam do tabliczki wieszczącej 3 kilometry do mety. Zdaje się, że to te same co na pierwszej pętli Mega. Eh, chyba nie pokonałem ich wtedy za szybko. Meta osiągnięta po prawie 4 godzinach i 20 minutach plasuje mnie na 6 pozycji open i 3 w kategorii. Spoko. Poza tym te 76 kilometrów i 2700 w pionie dało mi świetną frajdę z jazdy, która pomimo zmęczenia cały czas była na takim samym wysokim poziomie.

3_400.Po wyścigu spotykam Larego i innych znajomych, którzy skończyli już Mega. Opowiadając sobie historyjki z trasy ruszamy do hotelu, by jak najszybciej się ogarnąć i wrócić na rozdanie nagród. Dekoracja, jak na ostatnią z wręczaniem statuetek w klasyfikacji generalnej nie trwa długo. Wręcz przeciwnie, na pogaduszkach mija bardzo miło i wesoło. Na koniec okazuje się, że dzięki wywalczonym dzisiaj przeze mnie punktom awansujemy z drugiego na pierwsze miejsce w drużynowej klasyfikacji generalnej! Czyli BGŻ Eska Team na topie dwóch cykli!

O 20 ruszamy na ostatni bufet w sezonie, czyli imprezę w hotelu Zagroń. Razem z chłopakami z WKK wspominamy sezon, ale ciągle ktoś nowy przysiada się do stolika i jest naprawdę wesoło. Spotykamy również ucieszonego organizatora cyklu, któremu gratuluję tak udanego zakończenia i zmian, jakie poczynił od mojego ostatniego wyścigu w tej serii. Oby tak dalej!

Imprezę kończymy po 3. Rano musimy się szybko zebrać, by wrócić do Bielska, gdzie Rafał Wilk walczył o medale Mistrzostw Polski Handbikerów. Po sobotnim srebrze ze startu wspólnego, na czasówce jest bezkonkurencyjny i pewnie ją wygrywa! Gratki Wolf! Poniżej filmik, jaki udało mi się nakręcić jadąc za nim na podjeździe, bo tylko tam miałem z nim szanse:


Wszystkie artykuły:

Zapraszam na Zgrupowanie w Rimini 11-26.02.2012
(2012-01-04, 22:00)
Zapraszam na Zgrupowanie w Rimini 11-26.02.2012
Obóz treningowy – Rimini Wszystkich, którzy chcą jak najlepiej przygotować się ...
więcej
Obozy treningowe 2012
(2012-01-04, 20:00)
Obozy treningowe 2012
Wszystkich, którzy chcą jak najlepiej przygotować się do sezonu startowego ...
więcej
Film Salzkammergut 2011
(2011-09-29, 10:00)
Film Salzkammergut 2011
Słynny Salzkammergut był moim najważniejszym maratonem w 2011 roku, a może ...
więcej
Sportkonsulting i Inkospor
(2011-09-28, 10:00)
Sportkonsulting i Inkospor
Wiedząc jak wiele czynników składa się na wynik, staram się ...
więcej
MTB Marathon – Istebna – 24.09.2011
(2011-09-25, 22:00)
MTB Marathon – Istebna – 24.09.2011
W sobotę wybrałem się na maraton z cyklu Powerade MTB ...
więcej
TVP Rzeszów - Młodzi na start – 24.09.2011
(2011-09-24, 22:00)
TVP Rzeszów - Młodzi na start – 24.09.2011
W ubiegłą sobotę w telewizji TVP Rzeszów obejrzeć można było ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.