2011-06-04, 20:00TransGermany - etap 4 – Garmisch-Partenkirchen -> Achensee - 04.06.2011

W porównaniu do Transalpu, gdzie ostatni etap był już zwykle spokojniejszy tutaj ostatni etap = najdłuższy etap... Z różnych powodów(?) organizator zaplanował start na 7:30. Co to oznaczało dla startujących? Krótszy czas na regenerację i pobudkę zaraz po 4. Po drugim etapie powiedziałem sobie, to już połowa, to nie Transalp, trzeba mocniej cisnąć. Według tego postępowałem na 3 etapie i dziś nogi nie były już pierwszej świeżości, mięśnie były po prostu obolałe. Dla mnie dodatkowo etap ten był najdalej oddalony od miejscowości stacjonowania – Fussen. Chodź dzięki temu zjadłem odpowiednio wcześnie posiłek, a tak odkładałbym go na koszt snu…

img_1189_400Jak każdego dnia zaczynałem od kilku łyżek musli z jogurtem i pysznej chałki z dżemem popijanej kawką z mlekiem. W międzyczasie gotowałem garść makaronu i przygotowywałem bidony. Wszystkie inne rzeczy miałem spakowane i przygotowane dzień wcześniej. Dzięki temu szybko wskakiwaliśmy do auta i rura. Wtedy otwierałem jeszcze laptopa, analizowałem mapy, ostatecznie omawiałem z Asią punkty przechwytywania bidonów. Na karteczce wypisywałem długości i różnicę wysokości czekających podjazdów. Zwykle numerki przeciwników miałem od początku w pamięci. Teraz również część była w głowie, ale z racji mocnego upakowania w generalce do ogarnięcia było sporo więcej, toteż i je wypisywałem by mieć klarowny pogląd na sytuację. Tym razem, chyba dzięki twardej dyscyplinie w obozie:P, nic nie było na styk… Wszędzie byliśmy przed czasem i spokojnie mogłem się przygotowywać. W Garmisch zaparkowaliśmy o 6:45, rozgrzewka nie była potrzebna, bo wiedziałem, że pierwsze kilometry będą płaskie i spokojne. Koło 7 ustawiałem się już w standardowym dla mnie miejscu – po prawej przy taśmie. Koło mnie zawsze stał wesoły Hiszpan i znajomi z Transalpu. Na żółwika pojawili się również Darek&Marek, poznani wczoraj Polacy, mieszkający w Niemczech –serdecznie pozdrawiamy! Oczekując na start dowiaduję się o neutralizacji po 30 kilometrze i ponownym ściganiu od 62km. Prawdopodobnie z powodu wypadku na 3 etapie z udziałem samochodu organizator zdecydował się wstrzymać rywalizację na mogącym przynieść podobne sytuacje odcinku. Wiedząc jak ciężko rozkręcić zmęczone nogi pocieszałem się, że wszyscy mają tak samo. Pojawili się liderzy, odegrany Highway to hell, strzał i ruszamy.

bdt_start_04_640

Przez 15 minut jechaliśmy bardzo spokojnie, robiło się trochę nerwowo. Opóźniony o kilka minut start ze względu na przejazd przez przejazd kolejowy, chyba był za bardzo opóźniony, bo zaraz przed nami zamknęły się rogatki i musieliśmy stanąć. Kto mógł korzystał i poleciał w krzaki:D. Od tego momentu tempo zaczęło rosnąć. Do początku konkretnego podjazdu było jeszcze 10 kilometrów, starałem się utrzymać możliwie z przodu, chodź sytuacja ta ciągle się zmieniała. Tętno utrzymywało się nadal w niższych wartościach, ale dziś czułem, że jest obniżone. Od 15 kilometra zaczyna się podjazd, walka o pozycję do wjazdu w węższe leśne ścieżki powoduje sprint na początek 10 kilometrowego podjazdu. Staram się nie myśleć co będzie później, chcę jak najlepiej przejechać odcinek do wstrzymania czasu. Jadę w czubie, dopiero po chwili zaczyna wyprzedzać mnie Karl, próbuję się za nim złapać. Podjazd jest bardzo ciężki, bardzo sztywne ścianki przerywane wypłaszczeniami. Ból w mięśniach, RCP zostawiłem kilka ścianek niżej, tętno 171 w 4 dniu ścigania! Muszę dać radę, jak nie za Plattem to za Kuglerem… W ten sposób się motywuję, choć niestety widzę, że mi odjeżdżają. OK., ważne, że nie ma przede mną zawodników, którzy mają do mnie 20 i 28 sekund. A gdzie gość, do którego ja muszę odrobić 37 sek? Tak, po 10 godzinach jazdy takie różnice są między nami! Wypadamy na płaskie szutry, od razu rozkręcamy do około 50km/h. Czuję, że zaraz rozerwie mi uda, ale do maty jeszcze tylko kilka minut. 735 wychodzi na zmianę, ludzie zaczynają strzelać, nie mam siły, żeby poprawić. krótki sztywny podjazd, na którym stoją kibice i Asia z bidonem dla mnie. Rzucam tylko hasło – zaraz neutralizacja. Miałem odpuścić bidon, ale jeszcze ostatkiem sił chwyciłem. Przejeżdżam matę i łapię okrążenie – śr hr 160, mocno. Nie widzę za sobą moich rywali, dojeżdżamy do samochodu organizatora i całej czołówki, która meldowała się tutaj tylko kilka minut wcześniej. Jedziemy spokojnie, lekkie AW, jem batoniki, łykam magnez, staram się analizować sytuacje. Spokojne tempo i wczesna godzina powoduję, że odczuwam trochę zimno. Planowany przejazd trasy, pewnie trochę się wydłuży, braknie mi jedzenia? picia? Asia na szczęście jedzie w szyku samochodów i zatrzymując się co chwile podaje potrzebne mi rzeczy. Trochę rozmawiając dojeżdżamy do kolejnej sekcji, na której znów będziemy się ścigać. Do mety pozostaje 40 km.

img_1202_400Trochę nie rozważnie przejeżdżam przez matę, mogłem spróbować opóźnić czas włączenia mojego czasu. Trudno, trzeba gonić. Znów podjazd nie jest równy, tylko ciągle ścianki i wypłaszczenia, czuję brak mocy, żeby docisnąć na płaskim. Staję w pedały, znów jadę z Mastersem z Cuba. On walczy o 5 miejsce, ja kalkuluję, że może uda mi się przesunąć o jeszcze jedno miejsce, tzn. na 33. Norweg, który z dnia na dzień jedzie mocniej zaczyna nas zostawiać, muszę go przetrzymać, mam nad nim tylko 20 sekund. Dojeżdżając do szczytu ma nade mną kilkanaście sekund przewagi. Zostaję z masterem, by wspólnie pracować na płaskim zjeździe i ostatnich kilometrach do mety, które mają prowadzić po szutrach wzdłuż jeziora. Norwegowi udaje się złapać grupkę przed nami, my mamy jeszcze jednego z Conway team, ale wyraźnie nie ma już sił. Robię co mogę, daję zmiany po każdym z nich. Łapię czas w charakterystycznych punktach. Zbliżamy się i oddalamy, mocno wieje. Odliczam kilometry, utrudnieniem jest ruch turystów, kibicują, ale też trochę się przemieszczają. Te ostatnie kilometry pokonujemy ze średnia 35 km/h. Asia czeka na końcówce, dopinguje, finiszuję pierwszy z grupki. Ja od razu pytam ile przyjechali przed nami, chcę wiedzieć czy obroniłem pozycję. Różnica około minuty, ale jak przejechał on pierwszą sekcję? W końcu (po kilku minutach) wywieszają wyniki, okazuje się, że świetnie pojechał inny zawodnik z Teamu Simplona tracący 3 minuty. Do ostatnich metrów walka przyniosła po części rezultat, kogoś przeskoczyłem, ale z Norwegiem przegrywam o 45 sekund. Nie mniej zadowolony z wyścigu i każdego metra trasy gratuluję innym zawodnikom. Każdy cieszy się z ukończenia kolejnej etapówki, strzelają korki od szampana, ludzie wskakują do jeziora. Znów w mojej głowie pozostaną wrażenia, przepiękne widoki i smak ścigania, a zawarte znajomości nakłaniać będą do kolejnych startów i ścigania z ludźmi z całego świata…

img_1251_400W restauracji pozwalam sobie wybrać w końcu coś innego niż makaron, oczekujemy ostatniego Pasta Party z ceremonią nagradzania najlepszych. Razem z nowo poznanymi zawodnikami wymieniamy się historyjkami i opowieściami z tras różnych wyścigów. Na koniec najlepsze zdjęcia i film z wyścigu pokazujące emocje przyprawiające o ciarki. Wracamy koło północy, zmęczenie dopiero zaczyna wychodzić, oj ciężko będzie się ruszyć w niedzielę;) Na szczęście nic nie muszę robić, tylko odpoczywać, odpoczywać i odpoczywać. Na spokojnie ogarnę również zdjęcia i inne ciekawostki z wyścigu, które pojawiać będą się na mojej stronie. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za doping! Toy,Toy,Toy!!!

 


Wszystkie artykuły:

Wywiad po powrocie z Transalpu 2010 - mtbnews.pl
(2010-08-30, 20:00)
Wywiad po powrocie z Transalpu 2010 - mtbnews.pl
Po moim tegorocznym udziale w najważniejszym wyścigu sezonu – Craft ...
więcej
Kluszkowce
(2010-08-21, 20:00)
Kluszkowce
Jedenasty w sezonie ’10 artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to ...
więcej
Sanok
(2010-08-15, 20:00)
Sanok
Dziesiąty artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to relacja z chyba ...
więcej
Transalp po powrocie
(2010-08-04, 20:00)
Transalp po powrocie
Ósmy artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to pierwsza relacja po ...
więcej
Kraków
(2010-08-01, 20:00)
Kraków
Dziewiąty artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to powrót na polskie ...
więcej
Transalp 2010 - spot reklamowy.
(2010-08-01, 10:01)
Transalp 2010 - spot reklamowy.
Translp 2010 - spot reklamowy. W tym roku również przygotowany został ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.