2011-05-04, 10:00MarathonMan Europe - Riva del Garda - 30.04.2011

Jeszcze nie cały miesiąc temu przebywając na zgrupowaniu we włoskiej miejscowości Rimini przygotowywałem się do sezonu jeżdżąc w okolicach wzgórz San Marino. Miałem już wtedy jasno określone cele i wyścigi, w których wystartuję, dlatego z pełnym zaangażowaniem realizowałem podstawowe punkty – wytrzymałość, podjazdy, siła… Dzięki temu już w ostatni dzień kwietnia miałem być gotowy do pierwszego ważnego startu w sezonie 2011.

Do moich przygotowań jeszcze powrócę, bo one również obfitowały w ciekawe dla mnie przygody, m.in. mój drugi wyścig szosowy, ale dziś na świeżo przeżycia z wyścigu:).

img_6373_400Wyjazd na maraton mogłem zaplanować dopiero na czwartek po południu, co oznaczało niecałą dobę do startu po przybyciu na miejsce. Po zakwaterowaniu szybko udałem się do biura zawodów i na przejażdżkę. Chciałem przejechać początek trasy, poznać charakterystykę pierwszego podjazdu. Po 6 kilometrach przez miasto rozpoczynał się konkretny podjazd, przejechałem pierwsze 200 metrów w pionie – średnie nachylenie 15% - będzie się działo. W dodatku podjazd poprowadzony przez oliwkowe gaje, wąską dróżką usianą kocimi łbami, a miejscami z betonowych płyt. Do szczytu zostało jeszcze jakieś 1000 metrów w pionie, ale je zostawię sobie już na wyścig, tak jak i resztę trasy… Tym czasem wróciłem na „briefing” czyli wirtualne zapoznanie z trasą i ważnymi informacjami od organizatora. Było również Pasta Party, ale będę musiał sobie je poprawić w apartamencie. Zamocowałem numerek i czas najwyższy do spania, ostatnia noc w aucie, a start już za kilka godzin…

5:00 – pobudka. Lekkie śniadanie trzeba jak najszybciej przetrącić, by na pierwszym podjeździe spokojnie można było myśleć o utrzymywaniu koła Platta. Taki był cel – przebić się do przodu jadąc przez miasto i załapać się w pociąg Team Bulls;)

img_6386_4007:00 ruszam na miejsce startu by być na otwarcie sektorów o 7:15. Okazuje się, że już wcześniej można ustawiać się w sektorze i szybko zajmuję miejsce w drugim rzędzie od taśmy. Mam zagwarantowany pierwszy sektor, ale przede mną jeszcze sektor VIPów, których zjechało się tu naprawdę sporo… Czas szybko leci, przegryzam LowGi, od rana wypiłem też już dwa bidony, dwa mam w rowerze i kolejne dwa mają czekać na mnie w połowie trasy… powinno wystarczyć.

7:45 – start! Linię przekraczam dopiero po 15 sekundach i zabieram się za realizowanie planu. Organizator nie zamierza jednak wstrzymywać peletonu i przesuwanie się do przodu staje się bardzo trudne. W moment docieramy do podjazdu, rozpoznaję znajomego z ubiegłorocznego Transalpu, wtedy był mocniejszy, warto go przetrzymać. Wspólnie podkręcamy sobie tempo i próbujemy wyprzedzać. Chodź droga była wąska, a ilość kolarzy olbrzymia, to tempo było tak wyrównane, że nikt nikogo nie wstrzymywał. Do szczytu na wysokości 1140 metrów docieram po równej godzinie. Na wykresie z Polara RS 800CX odczytuję, że pierwszą połowę, w miarę równo nachyloną pokonuję z prędkością wznoszenia 1300m/h, bliżej szczytu teren był trudniejszy i co jakiś czas przerywany wywłaszczeniami lub krótkimi zjazdami. Teraz widzę również, że tętno średnie na podjeździe nie wiele różni się od maksymalnego na całym wyścigu. To dobrze, starałem się nie przekraczać progu RCP, wyznaczonego w Diagnostix, dzięki czemu jechałem bardzo równo.

img_6540_400Szczyt w chmurach i mgle, a droga jeszcze lekko mokra po padającym w nocy deszczu. Po 15 kilometrach wspinaczki teraz czeka podobna ilość zjazdu. Ciężki technicznie teren nie pozwala odsapnąć. Wręcz przeciwnie, koncentracja i szybkie wybieranie prawidłowego toru jest kluczowa. Co chwilę ktoś staje na skraju i próbuje jak najszybciej poradzić sobie z defektem. Stają nawet czołowi zawodnicy, omijam m.in. Andreasa Kuglera, który wydaje się wypatrywać za dętką… Może ostrożniej niż inni, ale ważne, że bez przygód docieram do miejscowości Arco, w której rozpoczyna się kolejny podjazd. Teraz nie będzie długi, ale interwałowy. Kolarze zjeżdżają się w grupki, ciągle ktoś atakuje, próbuje przeskoczyć do przodu. Cały czas z tyłu i z przodu widzę różnych zawodników. I jak na podjeździe wspólnie jedzie się lepiej, tak na technicznych zjazdach robi się niebezpiecznie. Ktoś się wywraca, trzeba szybko reagować, o mały włos nie wpadamy na siebie. W kolejnej podobnej sytuacji, próbując zeskoczyć, albo już prawie lecąc, zahaczam o murek. Na szczęście jakoś się wyratowałem, tylko lekko ubiłem nogę. Po 40 kilometrach następuje chwila wytchnienia, mkniemy przez sady, przedostając się na drugą stronę doliny. Tam czeka na mnie moja ekipa z bidonami - całe szczęście, bo moje już opróżnione. Zaczyna się kolejna wspinaczka, początkowo asfaltem, ale nachylenie daje popalić. Od dłuższego czasu jadę z Czechem i dwoma Niemcami, ale czuję, że na podjeździe mam przewagę. Na zjazdach to oni biorą górę, dlatego staram się rozerwać grupkę i oddzielić przed szczytem. Udaje się, zyskuję przewagę i zaczynam techniczny zjazd. Po kilku kilometrach znów zaczynam podjazd, podobnym teren z bardzo luźnymi kamieniami i mokrymi korzeniami. Miejscami podbiegam. Na zjeździe dogonił mnie tylko Czech, ale znów odstaje na podjeździe. Teraz liczy się również technika podjeżdżania. Łapię rytm i atakuję widząc kolejnych kolarzy. Mija kolejna, już trzecia godzina, kiedy docieram do szczytu. Jadę z zawodnikiem mającym zamiar skręcić na krótszy, 85 kilometrowy dystans. Dzięki temu ostro bierzemy się za współpracę, razem dojeżdżamy do rozjazdu. Sprawdzając jego wynik widzę, że uplasował się w pierwszej 20. Ja po rozjeździe zostaje poinformowany, że jadę na 32 pozycji. W takim razie mam jakieś 800 metrów w pionie na przeskoczenie o dwie pozycje, taki cel po ocenie wyników z Transalpu. Szybko wypatruję jakąś sylwetkę. Osiągam odpowiedni pułap tętna, czuję się bardzo dobrze. W międzyczasie wciągnąłem Energy Bara i fiolkę z Magnezem i Guaraną. Nogę mam świeżą i rozsądnie podkręcam sobie tempo. Dochodząc 31 zawodnika mocniej atakuję, żeby nawet przez chwilę nie siadł mi na kole, ale on nawet nie ma na to ochoty, jest już mocno zmęczony. Ja widzę już kolejnego zawodnika, doganiam, kasuję, jestem w trzydziestce! A że apetyt rośnie w miarę jedzenia wypatruję kolejne „cukiereczki”. Widząc ile mam sił w porównaniu do wyprzedzanych zawodników dostaję skrzydeł. Doganiam 27 zawodnika, wspólnie osiągamy szczyt, ja chciałbym jeszcze do góry… Niestety do mety zostało już tylko 1200 metrów w pionie w dół! Początek trudny technicznie, mokra ścieżka, trochę błota i przerywana krótkimi podjazdami. Trochę gubię rytm i tempo, mija mnie jeden z wyprzedzonych na podjeździe zawodników. Gdy zjazd zamienia się w szuter prędkość przekracza 80 km/h. Co chwila agrafka i znów gaz. Raz jest widoczna z daleka, innym razem pojawia się nagle. Jedną z nich, ścigając się z Niemcem, przestrzeliwujemy na wprost, nawet nie pomyśleliśmy, żeby próbować skręcać. Na szczęście zatrzymaliśmy się na krzakach i szybko wracamy na trasę. Trochę poskromiłem swoje zjazdowe ambicje i chcąc bez defektu i innych przygód dojechać do mety dałem mu odjechać. Świeżość odzyskał również Czech, którego odstawiłem zaraz za połową trasy. Śmignął koło mnie, gdy ja jechałem koło 80 km/h, ale nie długo uciekał, bo dobił oponę i musiał założyć dętkę. Po kilkunastu kilometrach zjazdu, gdy do mety zostało niecałe 10, część kolarzy, których wyprzedziłem na podjeździe, wyprzedziła mnie, zjechała się razem i zaczęli wspólnie pracować. Będąc kilkaset metrów za nimi nie byłem w stanie już dospawać. Przeszkadzał wiatr i pomimo usilnych starań nie udało mi się zniwelować straty. Na metę przyjechałem kilkadziesiąt sekund za nimi, pokonując dystans 100 km i 3600 m w pionie w czasie 04:55:26, co dało mi 31 pozycję.

img_6659p_400Zwyciężył Szwajcar Hubert Urs, który trasę pokonał w 04:11:37. Podium uzupełnili, Mistrz Świata w Maratonie z 2010 roku, Austriak Alban Lakata (2.) i Niemiec Kaufmann Markus (3.) dojeżdżając na metę 3 minuty po Ursie. Czołowi zawodnicy z ubiegłorocznego Transalpu Stoll Thomas i Genze Hannes zajęli 7 i 8 miejsce. Team Bulls obstawił 10. (Dietsch), 12. (Sahm) i 15. (Platt). Do 22 miejsca straciłem około 5 minut i wiem, że przy lepszym sektorze i obstawie na trasie podobnej do tej z innych teamów, było do osiągnięcia. Mam nadzięję, że przynajmniej tak będzie w Willingen. Pełne wyniki znajdziecie tutaj.

Pomimo straty kilku pozycji na ostatnim zjeździe jestem zadowolony z wyniku. Przede wszystkim oceniam się bardzo dobrze pod względem kondycyjnym, pokonałem kilka osób z ubiegłorocznego Transalpu, a strata do czołówki z tego wyścigu była nieduża. Widzę natomiast jak duża różnica jest przy pokonywaniu trudniejszych odcinków na zjazdach. Mam nadzieję, że te kilka dni, przez które będę tu odpoczywał dobrze wykorzystam i podszkolę się w tym temacie.

Mój udział w tym cyklu możliwy jest dzięki mojemu Miastu Rzeszów - Stolicy Innowacji i firmom: SZiK części samochodowe, Martombike – profesjonalna odzież kolarska, Resgraph –artykuły biurowe, Greinplast – chemia budowlana, sklepu Fan-Sport, który pomaga mi w pozyskaniu najlepszych rowerów Cannondale, Centrum Sprzedaży Odżywek Inkospor, Drukarni TPM i Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji w Strzyżowie za zaplecze regeneracyjne.

Dziękuję również za pomoc rodzinie, Asi i nowym znajomym, którzy pojechali ze mną na ten wyjazd. Wszystkich, którzy chcieliby zabrać się na najbliższe imprezy zapraszam, dane kontaktowe w zakładce. Po powrocie relację uzupełnię o zdjęcia i obszerną galerię, a teraz czas popracować nad techniką.


Wszystkie artykuły:

Wywiad po powrocie z Transalpu 2010 - mtbnews.pl
(2010-08-30, 20:00)
Wywiad po powrocie z Transalpu 2010 - mtbnews.pl
Po moim tegorocznym udziale w najważniejszym wyścigu sezonu – Craft ...
więcej
Kluszkowce
(2010-08-21, 20:00)
Kluszkowce
Jedenasty w sezonie ’10 artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to ...
więcej
Sanok
(2010-08-15, 20:00)
Sanok
Dziesiąty artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to relacja z chyba ...
więcej
Transalp po powrocie
(2010-08-04, 20:00)
Transalp po powrocie
Ósmy artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to pierwsza relacja po ...
więcej
Kraków
(2010-08-01, 20:00)
Kraków
Dziewiąty artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny to powrót na polskie ...
więcej
Transalp 2010 - spot reklamowy.
(2010-08-01, 10:01)
Transalp 2010 - spot reklamowy.
Translp 2010 - spot reklamowy. W tym roku również przygotowany został ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.